Śmierć - prolog
Kathleen
Śmierć. Wszyscy jej się boją. Nie chcą patrzeć jej w oczy, widzieć jej twarz czy słyszeć jej szept… A jeśli Śmierć jest dobra? Ucieczka z ponurego, szarego więzienia do jasnego i przyjemnego świata? Co, jeśli Śmierć nie jest zła?
-Hej! Zapomniał pan zapłacić! – zawołał za mężczyzną woźnica
Postawny łowca odwrócił się powoli. Oczy zabłysły mu złowrogo pod czarnym kapturem.
-Czyżby…?
Wątły blondyn o kościstych rysach twarzy i zgarbionej posturze wyciągnął władczo rękę po pieniądze. Jeszcze nigdy nie było tak, że ktoś nie zapłacił mu za przewóz. Nie zamierzał tego zmienić, nawet jeśli doszłoby do konfrontacji a przeciwnik byłby od niego dwa razy większy…
W tym momencie z nieba zaczął kropić deszcz. Wybiła godzina dwunasta w nocy.
-Dobrze już dobrze – powiedział uśmiechając się pobłażliwie myśliwy
Nie spiesząc się podszedł do chłopaczka i sięgając do kieszeni zapytał się:
-Ale na pewno?
Na odpowiedź furman wyciągnął rękę w stronę kieszeni w płaszczu mężczyzny. Ten, zaśmiał się i wyciągając nóż z pochwy obok kieszeni z sakwą wbił go w brzuch chłopca tak szybko, że ten nie mógł nawet zareagować. Blondyn osunął się z jękiem na ziemię i zwijając się z bólu zaczął obficie krwawić. Łowczy tymczasem spokojnie wytarł zbroczony krwią nóż w skrawek materiału, który urwał z rękawa woźnicy i z powrotem schował nożyk do pochwy. Popatrzył jeszcze przez chwilę na konającego i śmiejąc się głębokim barytonem zniknął w karczmie. Obok rozległ się potężny grzmot a niebo przecięła błyskawica. Zaczęła się burza…
0 △|▽
Następny wpis
Komentarze (2):
Piękne...
0 △|▽
-Dobrze już dobrze. – powiedział uśmiechając się pobłażliwie
Usuń kropkę 🙂
Opowiadanie za krótkie by je oceniać, ale zapowiada się ciekawie. Czekam na jakąś fabułę.
0 △|▽