Rebandara Kerstii - część I

Neterenve

Rebandara Kerstii - część I

Drzwi w gospodzie rozwarły się na oścież, ukazując przez chwilę zawieruchę panującą na zewnątrz. Karczmarz zbudzony ich zgrzytem, stanął na równe nogi i nerwowo pogłaskał palcem spust kuszy leżącej pod blatem. Powoli ją wyciągnął i wycelował w stronę drzwi. Po chwili, łamiącym się głosem zawołał w nicość nocy.

-Ktoś ty? Właź z rękami w górze! Uważaj! Mam tu napiętą kusze.

Przez parę chwil słychać było jedynie wiatr świszczący na podwórzu i trzaski tlącego się ognia w kominku. Jednak po chwili coś się poruszyło i do gospody wszedł potężny zarośnięty mężczyzna z toporem u boku i workiem przewieszonym przez plecy. Ku zmartwieniu karczmarza, ręce miał opuszczone a jego twarz nie wyrażała strachu przed napiętą bronią.

-Gadaj kim jesteś i czego tu szukasz!

-Jestem...podróżnym. Szukam tu schronienia przed nocą i zimnem. Przecież to chyba jest gospoda, prawda?

-Taa...na razie jeszcze jest. Wejdź i rozgość się. Jesteś dziś jedynym gościem.

Mężczyzna odłożył pieczołowicie wór koło kominka i usiadł pod błoniastym oknem. Po chwili wahania odpiął topór i położył go na stole, tak by w razie czego móc go szybko pochwycić.

-Gospodarzu, dajcie mi tu żywo piwa i trochę tego czegoś, czym tak śmierdzi z kuchni.

Karczmarz klnąc pod nosem, ruszył w stronę piwniczki z trunkami. Po chwili przyniósł gościowi duży kufel pienistego piwa i talerz gorącej, cebulowej zupy. Klient zaczął jeść powoli, po czym znacznie przyśpieszył. Karczmarz przypatrywał się temu z wyraźną satysfakcją. W końcu tą polewką wygrał konkurs na najlepszą z karczm w Haremii i w okolicach.

-Dokąd droga prowadzi?

Zagadnął przyjacielsko właściciel gospody.

-Głupie pytanie. Tu jest tylko jeden kierunek.

Racja, pomyślał karczmarz. Droga tu prowadzi jedynie do klasztoru i dalej w góry, gdzie grasuje teraz banda Venarosa. Odkąd terroryzują ten szlak, prawie nikt już tu nie jeździ. To dlatego oberżysta spał z kuszą. Nie uspokajały nawet plotki, że miasto wynajęło słynnego mistrza Rebandare Kerstii'ego by zajął się tą sprawą.

-Jedziecie do klasztoru?

-Tak. Można powiedzieć, że doznałem nagłego oświecenia i pragnę dołączyć do tamtejszych braci.

-Coś trudno uwierzyć. Co was do tego tak na prawdę skłoniło?

-To długa historia. I nie usłyszysz jej ode mnie oberżysto.

Był to zasadniczo koniec rozmowy. Chwilę później coś przebiło błoniaste okno i dosłownie rozwaliło głowę gościa na kawałki. Oberżysta będąc cały w mózgu i krwi klienta, upadł na podłogę i przeczołgał się pod jeden z stolików. Nieopodal niego leżał zakrwawiony, krótki bełt. Drzwi karczmy zaskrzypiały i wszedł do nich inny, znacznie niższy mężczyzna od tego pierwszego, martwego. Jego głowę zdobił czarny kapelusz z dużym rondem, wyszywany srebrnymi nićmi. Resztę ubioru mordercy skrywał długi do kolan skórzany płaszcz. Na plecach, kołysała się stosunkowo nieduża kusza, będąca obecnym narzędziem mordu.

-To był zły człowiek. -Przemówił metalicznym, nieprzyjemnym głosem.

-Bez niego będzie lepiej dla świata jak i twojej karczmy. To co przy nim znajdziesz jest twoje.

-Kkim Jejesteś? -Spytał się karczmarz sepleniąc.

-Dla jednych koszmarem, dla innych ukojeniem. Zwą mnie Rebandara Kerstii. Bywaj w zdrowiu, i oby nasze drogi więcej się nie spotkały w takich okolicznościach.

...

Rebandara obserwował okolicę. Minął się z rozbójnikami o jakieś pół godziny. Ślady były widoczne. Łowca poprawił czarny kapelusz z dużym rondem i wsiadł na konia. Po chwili ruszył kłusem za śladami kopyt. Wiedział, że jeśli się pośpieszy, to złapie ich jeszcze przed zmrokiem. Dzień był zimny i mglisty. Rebandara, cieszył się z tego. Mgła dawała coś na pozór niewidzialności. Okolica była mocno zalesiona i stosunkowo mało uczęszczana. Spowodowało to, że gościniec zaczął zarastać i stał się nierówny.

C.D.N

1 △|▽

  • Hikamaru (+1)

Komentarze (6):


Elf Mroku

Przepiękna! Aż brak mi słów 😉

0 △|▽


    Sir drgon

    Ładne 🙂 Coś Ci powiem... najlepiej, jeżeli piszesz to, co myśli jakiś człowiek - zamykaj w cudzysłów, np.:

    Racja, pomyślał karczmarz.

    "Racja" - pomyślał karczmarz.

    Czekam na więcej 😁

    0 △|▽


      Neterenve

      W książkach, które czytałem np. Sapkowskiego, myśli bohaterów były wyrażane właśnie w taki sposób. Uczę się po prostu na doświadczeniu innych, zdobywając przy tym własne 😉

      0 △|▽


        Semnieltiel

        Ja czekam na dalsze losy tego jegomościa 😉

        0 △|▽


          Hikamaru

          Bardzo ciekawe nie mogę się doczekać następnej części 😉.

          0 △|▽


            Baccarri

            -Ktoś ty? Właź z rękami w górze! Uważaj! Mam Tu napiętą kusze.

            "Tu" z małej.

            -Dokąd droga prowadzi?

            Zagadnął przyjacielsko właściciel gospody.

            Ja bym to napisał tak :

            - Dokąd droga prowadzi? - Zagadnął przyjacielsko właściciel gospody.

            To dlatego oberżysta spał z kuszą

            Dodaj "Napiętą", moim zdaniem lepiej będzie brzmiało.

            -To długa historia. I nie usłyszysz jej ode mnie oberżysto.

            Przecinek przed "oberżysto".

            Jak wyżej, myślnik i dopiero reszta, nie w następnej linijce.

            -To był zły człowiek.

            przemówił metalicznym, nieprzyjemnym głosem.

            Tu też:

            -Kkim Jejesteś?

            Spytał się karczmarz sepleniąc.

            Może wyszukane błędy, ale bez nich lepiej się będzie czytało, opowiadanie ciekawe.

            0 △|▽