Egoista Maciek - część III
Zębowa Wróżka
Rozdział III
Po ostatnim słowie matka Maćka usiadła na wolnym łóżku i zakryła twarz. Chłopiec zauważył, że z jej policzków lecą łzy. Płakała i płakała. Nie umiała przestać. Widać było, że momentami nawet się uśmiecha. Chyba sama nie zdawała sobie sprawy, że od ponad pół godziny siedzi skulona.
Maciek nie płakał w ogóle. Był optymistą (miał to po ojcu), więc wiedział, że wszystko będzie okej.
- Mamo, noo... Przestań, proszę! Ja chcę żebyś przestała! - powiedział, lecz zauważył tylko skinienie ręki.
W tym momencie matka zaczęła krzyczeć i wyć.
- Moje dziecko! Moje jedyne dziecko! Niedługo umrze, umrze! Nie...
- PRZESTAŃ! Bądź silną babką! Taką jak zwykle byłaś. Taty przy nas nie ma, to chociaż ty się mną teraz zaopiekuj. Błagam cię...
Kobieta uspokoiła się. Gdy już wreszcie wytarła nos i oczy, podeszła do łóżka syna i usiadła na nim. Objęła dziecko i przytuliła z całej siły.
- Wiesz co? Może rzeczywiście razem to przezwyciężymy...
- I tak trzymaj!
- Kochanie, ja za niedługo będę musiała iść, a popatrz jak wyglądam... Moje włosy! A makijaż! Ohyda! Muszę iść do łazienki.
- Dobrze, idź. Ja się chyba prześpię. To w każdym bądź razie do jutra.
- To pa, kochanie. Do jutra. - odparła kobieta, po czym podeszła do syna i pocałowała w policzek.
- Ejj! Przestań! - krzyknął Maciek, który się zarumienił - Ja już nie jestem dzieckiem!
- No tak, mój mały żołnierzyku. Śpij dobrze. - powiedziała i wyszła z sali.
Kiedy było już pewne, że matka do pokoju nie wróci, chłopak przykrył się kołdrą i zaczął płakać. Bał się, że naprawdę umrze i zrobi przykrość nie tylko sobie, ale też mamie. Wtedy po raz pierwszy przejął się tym, co czuje matka. Pomyślał też, że nie ma żadnych przyjaciół. W szpitalu nikt go nie odwiedził, nikt do niego nie zadzwonił. Wtedy poczuł się okropnie. Zasnął.
Gdy się obudził zauważył, że w jego pokoju jest nowy współlokator.
- Cześć.
- O, cześć. Jestem Kaja. Miło mi. - powiedziała dziewczyna, która obróciła się w stronę Maćka - A ty kim jesteś?
- Ja? Ja jestem Maciek. Również mi miło.
- No chyba nikogo innego w tym pokoju nie ma - zaśmiała się dziewczyna - Dlaczego tutaj jesteś?
- No na pewno nie z własnego wyboru. Mam raka...
- Nie martw się, wyjdziesz z tego. A nawet jeśli nie, to myśl, że są gorsze rodzaje śmierci. Tortury, zabójstwa, komory...
- Ty chcesz mnie pocieszyć?
- No... Stwierdzam po prostu fakty, po co się oszukiwać?
- Wiesz co? Ty masz rację... Kłamstwa są niepotrzebne...
- Jestem tu dlatego - mówiła dziewczyna - że wykryto u mnie raka wątroby. Powiedziano mi też, że umrę na pewno, więc nie mam na co liczyć... Ale interesuję się psychologią. Wiem, że to nie ma nic wspólnego z moją chorobą, ale mogę chociaż tobie zmienić nastawienie do życia.
- Serio? Będę naprawdę bardzo wdzięczny.
- Nie ma problemu - odparła, po czym znów położyła się na drugim boku.
''Może nie będzie aż tak źle w tym szpitalu... Się zobaczy''
3 △|▽
- Huba Niszczyciel (+1): Fajnie się czyta, ale poproszę o kolejną porcję ;]
- Amhi (+1)
- sdfsaddga (+1)
Poprzedni wpis
Następny wpis